COVID-19 i obostrzenia sanitarne, jak i w 2020 roku, nie powstrzymały Polaków przed demonstracjami i protestami na ulicach kraju, a w niektórych przypadkach stały się nawet ich powodem. Choć rok 2021 nie obfitował on tak bardzo w protesty i manifestacje jak 2020 r., trudno nie zauważyć, że i w ostatnich 12 miesiącach ludzie także wychodzili na ulice w wyrazie buntu, sprzeciwu i zjednoczenia w słusznej - dla danej grupy - sprawie. Z jakimi hasłami na transparentach protestowano nad Wisłą w mijającym roku? "Jej serce też biło", "Nie chciej, Polsko, mojej krwi" Początek roku był czasem, gdy trwały jeszcze "spacery" w ramach <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ogolnopolski-strajk-kobiet-osk,gsbi,47" title="Strajku Kobiet" target="_blank">Strajku Kobiet</a>. Skala i częstotliwość była jednak zdecydowanie mniejsza niż zaraz po październikowej decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o niekonstytucyjności przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Temat aborcji wraca jednak i w 2021 roku. We wrześniu w pszczyńskim szpitalu umiera 30-letnia Izabela. Kobieta była w 22 tygodniu ciąży, odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe, nie przeprowadzono aborcji. 30-latka umiera w wyniku wstrząsu septycznego, osieraca kilkuletnią córkę. Informacja o śmierci Izabeli, udostępniona przez reprezentująca rodzinę mec. Jolantę Budzowską, wywołała w całym kraju falę protestów przeciw obowiązującemu prawu aborcyjnemu. Protestujący wychodzą na ulice pod hasłem "Ani jednej więcej". Manifestacje odbywają się jednocześnie w różnych miastach Polski. W Warszawie demonstrujący zbierają się na alei Szucha przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Z czarno-białych fotografii delikatnie uśmiecha się nieżyjąca Iza. Jej zdjęcia dominują na transparentach. Protestujący wznoszą hasła: "Jej serce też biło", "Nie chciej, Polsko, mojej krwi", "Iza mogła jeszcze żyć". Powtarza się też zdanie: "Śmierć Izy nie spadła z nieba", nawiązujące do słów Mariana Turskiego, byłego więźnia niemieckiego obozu koncentracyjnego, który mówił: "Auschwitz nie spadło z nieba". "To mogła być twoja żona, córka, siostra" - czytamy. Temat legalnej aborcji wraca jeszcze raz niedługo potem, gdy w Sejmie procedowany jest projekt obywatelski. Zakładał on, że przerwanie ciąży ma być traktowane jako zabójstwo, w związku z tym za jej dokonanie mogłoby grozić od 5 do 25 lat więzienia lub dożywocie. 2 grudnia głosami większości posłów, w tym z klubu PiS, projekt odrzucono. Wcześniej jednak protestujący pojawiają się na ulicach, sprzeciwiając się radykalnemu zaostrzeniu prawa aborcyjnego w kraju. Na transparentach: "Zakaz aborcji zabija", "Czas na bunt", "Kaja, ty już sam wiesz co", "Chcemy legalnej aborcji". Są też hasła wymierzone wprost w TK i <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-julia-przylebska,gsbi,363" title="Julię Przyłębską" target="_blank">Julię Przyłębską</a>. "Towarzyskie objawienie to nasze cierpienie" - wypisano na jednym z kartonów. "Wolne media", "Budyń, veto!" Sprzeciw tłumu wywołała również procedowana na przełomie lipca i sierpnia nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, okrzyknięta "lex TVN". Projekt zakładał bowiem, że właścicielem firmy medialnej w Polsce może być jedynie firma polska lub taka, która ma siedzibę w jednym z krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Zmiany te dotknęłyby m.in. grupę TVN Discovery. Plany obozu rządzącego wywołują oburzenie, które skłania ludzi do manifestacji. 10 sierpnia protesty odbywają się w różnych miejscowościach w Polsce. 9 września <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-senat-rzeczpospolitej-polskiej,gsbi,23" title="Senat" target="_blank">Senat</a> odrzucił nowelizację ustawy medialnej, ale temat nieoczekiwanie wrócił w grudniu, gdy projekt wrócił do Sejmu, który błyskawicznie przyjął zmiany. Nowelizacja trafiła na biurko prezydenta. Sprawa i tym razem budzi ogromne emocje - w niedzielę 19 grudnia w wielu miastach Polski - według niektórych szacunków w ponad 100 miejscowościach - ludzie wyszli na ulice. "Wolne media", "Budyń, veto!", "Ręce precz od wolnych mediów", albo dosadniej: "łapy precz od TVN-u", "<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tvp,gsbi,1524" title="TVP" target="_blank">TVP</a> łże" - głosiły transparenty. Pojawiały się też wersje w języku angielskim: "Stop killing freedom in Poland" czy "All I want for Christmas is democratic Poland". 27 grudnia prezydent <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-andrzej-duda,gsbi,5" title="Andrzej Duda" target="_blank">Andrzej Duda</a> <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-andrzej-duda-wetuje-nowelizacje-ustawy-medialnej,nId,5732915" target="_blank">powiedział proponowanym zmianom: weto</a>. "Zostajemy w Europie", "Unia to my" Hasła dotyczące demokracji pojawiają się też podczas manifestacji po orzeczeniu TK w sprawie nadrzędności prawa krajowego nad unijnym. 7 października <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a> uznaje, że przepisy europejskie w zakresie, w jakim organy Unii Europejskiej, działają poza granicami kompetencji przekazanych przez Polskę w ramach traktatów, są niezgodne z konstytucją RP. Decyzja Trybunału wywołuje lawinę politycznych komentarzy i głosów, że tracimy szanse na pieniądze z Unii, a na Twitterze jednym z najpopularniejszych haseł jest "polexit". Donald Tusk wzywa do masowych protestów wszystkich, "którzy chcą bronić Polski europejskiej". Manifestacja ma miejsce w niedzielę 10 października na Placu Zamkowym w Warszawie. "Zostajemy w Europie", "Unia to my", "Jesteśmy Europejczykami" - głoszą zebrani. Demonstrację próbują zakłócić narodowcy z Robertem Bąkiewiczem na czele. To jemu Wanda Traczyk-Stawska, uczestniczka Powstania Warszawskiego, przemawiająca podczas wydarzenia, powie: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-wanda-traczyk-stawska-do-kontrmanifestantow-milcz-glupi-chlo,nId,5573362" target="_blank">"Milcz, głupi chłopie! Milcz! Chamie skończony"</a>. "Stop segregacji sanitarnej", "Szczepienie czyni wolnym" Ale protesty to nie tylko ogromne manifestacje. Na demonstracjach i pikietach pojawiały się większe lub mniejsze grupy, jednocząc się wspólną ideą. I tak protestowali m.in. przeciwnicy także obostrzeń i restrykcji i - jak to określali - "segregacji sanitarnej". Na sztandarach: "Stop przymusowi szczepień", "Polacy odwołują pandemię strachu", "Trwa trzecia wojna światowa, tego pocisku z ciała już nie wyjmiesz". Pojawia się też budzące niemałe kontrowersje hasło: "Szczepienie czyni wolnym", nawiązujące go napisu "Arbeit macht frei" nad bramą wjazdową do Auschwitz. Sprawa odbija się szerokim echem, bo to grupa posłów na <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-sejm-rzeczypospolitej-polskiej,gsbi,38" title="Sejm" target="_blank">Sejm</a> firmuje to zdanie. "Granica człowieczeństwa", "Nikt nie jest nielegalny" Grupy ludzi ludzi gromadziły się też w związku z sytuacją na polsko-białoruskiej granicy. "Nikt nie jest nielegalny", "Nie bądź obojętny", "Głodnych nakarmić, podróżnych w dom przyjąć" - nawoływano. Pytano, gdzie są dzieci z Michałowa, Eileen, granice człowieczeństwa. W rytm rosnącej inflacji - Ten rok był spokojny, jeśli chodzi o protesty - komentuje w rozmowie z Interią prof. Antoni Dudek, historyk i politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Jak jednak prognozuje, ten trend się odwróci. - Myślę, że czeka nas więcej demonstracji - mówi. Wtóruje mu dr hab. Michał Wenzel, socjolog z Uniwersytetu SWPS w Warszawie. - 2021 r. był spokojniejszy od 2020 r., ale to może się zmienić - zauważa. Obaj naukowcy wskazują na ten sam powód - koniunktura gospodarcza. - Dla wielu ludzi zaczyna się dekada znacznie trudniejsza od poprzedniej i będą dawali temu wyraz na ulicach, niezależnie od kwestii stricte politycznych. Myślę, że notowań PiS-u nie pogorszą sprawy takie jak afera wokół <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-lukasz-mejza,gsbi,1577" title="Łukasza Mejzy" target="_blank">Łukasza Mejzy</a> czy nowe zeznania funkcjonariuszy dotyczące wypadku Beaty Szydło. Nie, notowania PiS-u załamią się w rytm rosnącej inflacji i nieskuteczności Polskiego Ładu - mówi prof. Dudek. - Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek w naszym kraju był zadowolony z gorszego poziomu życia obywateli. Zwracam uwagę na ostatnie badania CBOS - Polacy widzą istotne pogorszenie się warunków życia - zauważa z kolei dr hab. Wenzel. I tak według grudniowego sondażu CBOS-u 59 proc. Polaków uważa, że sytuacja w kraju zmierza w złym kierunku, a przeciwnego zdania jest 25 proc. badanych. Zaledwie 14 proc. respondentów ocenia, że w ciągu najbliższego roku sytuacja w Polsce się poprawi. 50 proc. widzi przyszłość w czarnych barwach i wskazuje, że sytuacja tylko się pogorszy. Kwestie gospodarcze pojawiały się podczas protestów sporadycznie - głównie podczas akcji AgroUnii. Dominowały hasła dotyczące wolności - czy w kontekście aborcji, sądów, mediów czy obostrzeń i szczepień. Zobacz też: <a href="https://wydarzenia.interia.pl/autor/lukasz-szpyrka/news-michal-kolodziejczak-chce-byc-premierem,nId,5682898" target="_blank">Michał Kołodziejczak: Chcę być premierem</a> - Dla rządzących zapewne wygodniejsze jest przeniesienie konfliktu na płaszczyznę symboliczną - i na przykład wskazywanie, która stacja telewizyjna jest lepsza, niż wyjaśnianie, dlaczego obniża się standard życia - mówi dr hab. Wenzel. Inflacja w listopadzie wyniosła 7,8 proc. Ale to nie koniec. - Nie chciałbym nikogo straszyć, ale możemy mieć inflację powyżej 10 proc. - <a href="https://biznes.interia.pl/raporty/raport-rozmowy-na-nowy-rok-2022/aktualnosci/news-kamil-zubelewicz-rpp-spirala-cenowo-placowa-niestety-sie-roz,nId,5717704" target="_blank">powiedział w wywiadzie dla Interii Biznes Kamil Zubelewicz</a>, członek <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-rada-polityki-pienieznej,gsbi,1079" title="Rady Polityki Pieniężnej" target="_blank">Rady Polityki Pieniężnej</a>. - Niezadowolenie jest pewne. Czy ta suma niezadowolonych stanie się na tyle zorganizowana, by razem manifestować, czas pokaże - kwituje dr hab. Wenzel.