We wtorek I prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf poinformowała, że przerwała urlop i wróciła do pracy, tłumacząc swoją decyzję "dramatyczną i napiętą sytuacją" wokół Sądu Najwyższego. "Po pierwsze, z punktu widzenia Sądu Najwyższego jest nowa ustawa i muszę widzieć, co się dzieje. Po drugie uważam, że bezprecedensowa jest napaść na sędziego Józefa Iwulskiego" - powiedziała Gersdorf w środę idąc do pracy. Po raz kolejny podkreśliła, że jest prezesem do 2020 r. i nikt tego nie zmieni. "Konstytucja jest konstytucją i tu nie ma zasady ‘lex wyższe od lex niższego’, ponieważ normy konstytucyjne są najważniejsze i nie można ich zmieniać zwykłymi ustawami" - powiedziała do zgromadzonych przed budynkiem dziennikarzy. "Ja nie walczę o swój interes, o swoją pozycję i swój święty spokój, ponieważ gdybym chciała mieć święty spokój, to dawno bym odeszła z tego stanowisko. Ja walczę o państwo, praworządność i zachowanie konstytucyjne" - oświadczyła Gersdorf. W odpowiedzi na pytanie o możliwą blokadę wejścia do budynku stwierdziła, że tak na pewno się stanie. "Dwa lata temu pan prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że nie wyprowadzi mnie siłą z sądu, ale zabierze mi to" - zaznaczyła, pokazując przepustkę do SN. Odmienne zdanie PiS i groźby ze strony Ziobry i posłów PiS Małgorzata Gersdorf zwróciła dodatkowo uwagę na nasilenie gróźb i ataków ze strony posłów PiS i samego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. "Grozi mi postępowanie dyscyplinarne od strony ministra Ziobro i od strony posłów. Bardzo bym prosiła, żeby oni się wstrzymali z tymi agresywnymi wypowiedziami, bo to nie przystoi. Nie przystoi żeby władza parlamentarna napadała na I prezesa SN, a nawet na byłego I prezesa, jeśli oni tak chcą. To jest niedopuszczalne w cywilizowanym świecie" - powiedziała. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości, z prezydentem Andrzejem Dudą na czele, twierdzą, że Małgorzata Gersdorf - zgodnie z podpisaną nowelizacją - przeszła w stan spoczynku. "Zobaczymy, jaka będzie w tej kwestii decyzja prezydenta i co zrobi. W naszej ocenie pani Gersdorf jest w stanie spoczynku" - powiedziała rzeczniczka PiS, odnosząc się do tych informacji. Podobnie wypowiadał się wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha. "Małgorzata Gersdorf jest sędzią w stanie spoczynku i w związku z tym nie ma uprawnień do urlopu, nie może więc go też przerwać" - powiedział. Możliwe scenariusze rozwiązania tej sytuacji - Wyjście z sytuacji mogłoby się sprowadzać wyłącznie do tego, żeby z jednej strony szanować konstytucję, a z drugiej strony chcieć ze sobą rozmawiać - mówi Interii dr Ryszard Balicki z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Wrocławskiego. - Niestety poziom emocji i wszystko, co wydarzyło się w Polsce w przeciągu dwóch i pół roku, poszło już tak daleko, że trudno nawet uwierzyć w możliwość spokojnej rozmowy pomiędzy stronami - zwraca uwagę ekspert. Zdaniem dr Balickiego rysują się dwie możliwości rozwiązania tej sytuacji. - Z jednej strony kwestia krajowa, która będzie polegała na swoistym "udawaniu" przez każdą ze stron, że nie widzi problemu - mówi ekspert. - Czyli I prezes będzie podkreślała, że jej kadencja dalej trwa i, moim zdaniem, ma rację. Konstytucja jednoznacznie rozstrzyga tę kwestię - podkreśla dr Balicki. A drugiej strony Kancelaria Prezydenta będzie udawać, że I prezes korzysta już ze stanu spoczynku. Ekspert zwraca też uwagę na kontekst międzynarodowy. - Wciąż czekamy na rozstrzygnięcie pytania prejudycjalnego ws. ekstradycji . To będzie istotna kwestia, która w pewnym sensie zasugeruje nastawienie najważniejszego sądu w Unii Europejskiej, wobec tego, co się dzieje w Polsce - zauważa dr Balicki nawiązując do kwestii ewentualnego wniosku Komisji Europejskiej do Trybunału Sprawiedliwości w związku z naruszeniem zasad prawa w Polsce. - Musimy mieć świadomość, że z punktu widzenia funkcjonowania Unii Europejskiej, procedura Artykułu 7 jest procedurą typowo polityczną. Będzie trwała długo i ze względu na wątki polityczne, najprawdopodobniej nie doprowadzi do zamknięcia tej sprawy - mówi ekspert i dodaje: - A sytuacja, w której KE zdecyduje się przejść na grunt rozstrzygnięć sądowych, może być z punktu widzenia Polski bardzo kłopotliwa. Kolejny projekt PiS Aby rozwiązać spór wokół stanowisk, Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało projekt zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Propozycje dotyczą m.in. procedury obsadzania stanowisk sędziowskich w SN i procedury wyboru I Prezesa tego sądu. Projekt zakłada, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybiera i przedstawia prezydentowi kandydatów na I Prezesa natychmiast po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN. Obecnie Zgromadzenie może tego dokonać dopiero, gdy obsadzone są prawie wszystkie stanowiska. Jak zgodnie podkreślają politycy partii rządzącej, projekt ma na celu usprawnienie postępowań tego typu. Pytana o ocenę projektu Gersdorf wskazała, że projekt zmierza przede wszystkim w kierunku szybkiego obsadzenia stanowisk w SN. Projekt na posiedzeniu Sejmu już w czwartek Dr Ryszard Balicki w rozmowie z Interią podkreślił, że wykonywanie przez Sejm poleceń partii rządzącej nie powinno nikogo dziwić. - Mieliśmy już przykład uchwalania ustaw w osiem godzin łącznie z podpisem prezydenta, który był akurat za granicą - przypomina. - Oczywiście wszystko się może zdarzyć i od dwóch lat, konsekwentnie jesteśmy przyzwyczajani do tego, że nic nas nie może zaskoczyć - dodaje dr Balicki. A nawet jeśli projekt zostanie szybko przegłosowany, to spór nadal może nie zostać rozwiązany. Zdaniem eksperta możemy dojść do tego, że w pewnym momencie to służby ochrony będą decydować, kto jest prezesem polskiego SN i to od nich będzie uzależnione, kogo się wpuści do budynku SN. - Tylko musimy mieć świadomość, że taka sytuacja doprowadzi do anarchii prawnej, gdzie już właściwie nic nie będzie pewne - analizuje. - Ja cały czas chcę wierzyć, że jednak jakaś doza racjonalności w politykach pozostaje, a barwy partyjne nie przysłaniają rozsądku - mówi ekspert mając nadzieję, że polski rząd nie będzie podejmował zbyt pochopnych działań przed rozstrzygnięciem Trybunału Sprawiedliwości UE. - Bo złamanie podstawowych zasad, na których opiera się niezależny wymiar sprawiedliwości to będzie taka naprawdę postawienie Polski poza wymiarem cywilizacyjnym Europy. A konsekwencje poniesiemy wszyscy - podkreśla dr Balicki. Nowelizacja ustawy 3 kwietnia weszła w życie ustawa o Sądzie Najwyższym. W związku z tym, po trzech miesiącach sędziowie, którzy ukończyli 65 rok życia i nie złożyli przewidzianych ustawą zaświadczeń lekarskich, z mocy prawa przeszli w stan spoczynku. Wśród osób, które nie złożyły oświadczenia jest także I Prezes SN. Zarówno rok temu, jak i w tym roku na ulice polskich miast wyszli obywatele, jak sami podkreślają - w obronie polskiego sądownictwa. Opozycja prześciga się w obietnicach wycofania się z wprowadzonych reform, zarzucając im m. in. niezgodność z Konstytucją. Zdaniem dr Ryszarda Balickiego musimy mieć jednak pewną świadomość, że pewne zmiany w wymiarze sprawiedliwości są potrzebne i w całej tej sytuacji nie chodzi o całkowity powrót do starego porządku prawnego. - Jednak niestety, żadna z uchwalonych do tej pory ustaw nie wprowadzała nawet drobnych elementów reformy wymiaru sprawiedliwości. To były tak naprawdę ustawy kadrowe - podkreśla ekspert. Zwraca też uwagę na fakt, że nawet gdyby władze przejęło inne ugrupowanie to powrót do poprzednich rozwiązań byłby bardzo skomplikowany. - To nie jest tak, że uda się błyskawicznie przywrócić stan zgodny z konstytucją. To będzie wymagało działań podejmowanych na różnych poziomach decyzyjnych i ogromnego zaangażowania, ponieważ chaos, który funduje Polsce partia rządząca, jest bardzo głęboki - podsumowuje dr Ryszard Balicki.