Nazwisko Marcina Szczudło znalazło się na liście 357 "tłustych kotów" opublikowanej przez działaczy PSL. Jak mówią ludowcy, to "wierzchołek góry lodowej". - Wcześniej posadę w PGE, jako radna, znalazła Aleksandra Szczudło, czyli żona wiceprezesa PGNiG. Po tym jak została parlamentarzystką w 2019 r., jej mama trafiła do rady nadzorczej spółki podległej PZU - usłyszeliśmy od Miłosza Motyki, rzecznika PSL. Aleksandra Szczudło była w przeszłości wojewódzką radną popieraną przez PiS i pierwszą w historii wiceprzewodnicząca sejmiku podlaskiego. W oświadczeniu majątkowym z grudnia 2018 r. nie ukrywała, że pracowała jako zastępca dyrektora biura morskiej energetyki wiatrowej w PGE Energia Odnawialna. Kiedy trafiła do Sejmu, jako poseł elekt, nie wykazywała już zatrudnienia w spółce. Czy, jak twierdzą ludowcy, mama posłanki trafiła pod skrzydła spółki córki PZU? Z oficjalnych danych w Krajowym Rejestrze Sądowym wynika, że tak. W dokumentach udostępnianych przez <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-ministerstwo-sprawiedliwosci,gsbi,30" title="Ministerstwo Sprawiedliwości" target="_blank">Ministerstwo Sprawiedliwości</a> zapisano, że Dorota Łapiak należy do rady nadzorczej Polmedic dokładnie od 19 listopada 2020 r. Z danych rejestru wynika, że wciąż w niej zasiada. Jej córka jednak zaprzecza. - Od jakiegoś czasu mama nie jest w Polmedic, chociaż chyba kiedyś była. To kwestia kilku miesięcy - powiedziała Interii Aleksandra Szczudło. - Jeśli figuruje w Krajowym Rejestrze Sądowym, to błąd. Na pewno nie zrezygnowała w związku z uchwałą sanacyjną - zapewnia nas parlamentarzystka Solidarnej Polski. Poprosiliśmy, żeby skontaktowała się z mamą i zapytała o szczegóły. - Jest na wczasach, nie będę dzwonić i zawracać jej głowy - odpowiada posłanka. Radny wielu partii Zanim Marcin Szczudło został wiceprezesem państwowego giganta, był białostockim radnym. W 2012 r. był członkiem PiS. Kiedy doszło do rozłamu, trafił do Solidarnej Polski. Następnie pracował jako radny niezrzeszony. Później startował z komitetu Tadeusza Truskolaskiego kojarzonego z PO. Do PiS wrócił w kwietniu 2016. Lokalne media wiązały powrót polityka do partii Jarosława Kaczyńskiego z otrzymaniem posady w spółce. "Jego ostatni transfer zbiegł się z zatrudnieniem go w Polskiej Spółce Gazownictwa na stanowisku dyrektora ds. komunikacji, chociaż początkowo nie przyznawał się do tego, że jest tam zatrudniony. Wszystko wyszło na jaw, gdy ukazały się oświadczenia majątkowe radnych, z których wynikało, że radny Szczudło nie dość, że pracuje w PSG od marca 2016 roku, to jeszcze zarabia tam ok. 22 tys. zł miesięcznie" - czytamy w tekście publikowanym na portalu bialystokonline.pl. Później kariera białostockiego radnego potoczyła się już bardzo szybko: Marcin Szczudło został wiceprezesem PGNiG Obrót Detaliczny 31 grudnia 2017 r. "Jest absolwentem Instytutu Nauk Politycznych o specjalizacji Studia Europejskie Uniwersytetu Warszawskiego oraz Programu MBA Energetyka na Uczelni Łazarskiego. Ukończył szkolenia m.in. w zakresie: PR korporacyjnego, zamówień publicznych, protokołu dyplomatycznego, kampanii w mediach społecznościowych" - czytamy. A dalej: "Doświadczenie zawodowe zdobywał pracując m.in. w administracji publicznej oraz samorządowej. Prowadził własną działalność gospodarczą w zakresie doradztwa komunikacyjnego oraz PR. Pracował też w branży logistycznej" - napisano na stronie internetowej spółki w notce o wiceprezesie. Posłanka: Uchwała nas nie dotyczy Zwróciliśmy się do Aleksandry Szczudło, żeby zapytać, czy w związku z uchwałą sanacyjną PiS jej mąż zamierza zrezygnować z piastowanego stanowiska. Parlamentarzystka podkreśla, że małżonek pracuje w PGNiG jeszcze od 2016 r. - Uchwała mówi o nepotyzmie. To faworyzowanie członków, rodziny przy obsadzaniu stanowisk. Jestem posłem od 2019 r., więc w żaden sposób nie miałam wpływu na jego pracę. W tamtym czasie nawet nie myślałam o polityce. Ta uchwała nie dotyczy mojego męża i mnie z samej definicji nepotyzmu - powiedziała. Interia chciała się dowiedzieć, czy jakieś kroki w stosunku do Marcina Szczudło zamierza podjąć resort <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-sasin,gsbi,22" title="Jacka Sasina" target="_blank">Jacka Sasina</a>. - Jeśli chodzi o realizację uchwały sanacyjnej: w spółkach podległych Ministerstwu Aktywów Państwowych została ona wdrożona w zakresie, który dotyczy rad nadzorczych oraz zarządów - tłumaczy Karol Manys, rzecznik MAP. - Osoby, które są blisko związane rodzinnie z parlamentarzystami PiS (chodzi o dzieci, rodziców, współmałżonków oraz rodzeństwo) nie pełnią już funkcji w organach korporacyjnych tych spółek - dodał. Chodzi o 13 osób, o których odejściu informował ostatnio resort podległy Sasinowi. Nieoficjalnie mówi się, że takich polityków jest jednak więcej. Chociaż Ministerstwo Aktywów Państwowych nie prowadzi żadnego rejestru, w kuluarach mówi się o 15 przypadkach. Dlaczego PiS nie potrafi wymusić ich rezygnacji? Zdaniem jednego z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego, ci którzy nie zrezygnowali należą do ugrupowania Zbigniewa Ziobry. - Solidarna Polska to osobna partia niż PiS. Mogli zatem uznać, że uchwała sanacyjna ich nie dotyczy - twierdzi anonimowo. Aleksandra Szczudło powiedziała nam, że "nepotyzm jest czymś złym". - Jeżeli chodzi o działania Solidarnej Polski w tym zakresie, prosiłabym porozmawiać z rzecznikiem partii - przekazała Interii parlamentarzystka. Zwróciliśmy się w tej sprawie do <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-ozdoba,gsbi,1604" title="Jacka Ozdoby" target="_blank">Jacka Ozdoby</a>, ale do czasu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Jakub Szczepański