<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bronislaw-komorowski,gsbi,1500" title="Bronisław Komorowski" target="_blank">Bronisław Komorowski</a> wziął w niedzielę udział w Marszu Godności, upamiętniającym ofiary ubiegłorocznych wydarzeń w stolicy Ukrainy. Po pochodzie, zakończonym zapaleniem zniczy na Majdanie, prezydent odbył rozmowę z Petrem Poroszenką. Później spotkał się z dziennikarzami. - Polska konsekwentnie wspierała i będzie wspierać aspiracje Ukrainy do życia w bezpiecznym i niepodległym europejskim kraju - przyznał prezydent Komorowski na konferencji prasowej w ambasadzie RP w Kijowie. Prezydent zapowiedział, że Polska będzie aktywnie uczestniczyć we wdrożeniu kolejnych, ostrzejszych sankcji, jeżeli nie zostaną spełnione warunki postanowienia z Mińska. - Jesteśmy absolutnie zdeterminowani, żeby wykorzystać ogromną przewagą świata zachodniego (nad Rosją - przyp. red) na płaszczyźnie gospodarczym i nowych technologii - zaznaczył. - Dostrzegamy zagrożenia dla postanowień umowy z Mińska, czego dowodem są wydarzenia z Debalcewe. Nauczeni doświadczeniem niewykonania pierwszej umowy z Mińska zasadne są przygotowania świata zachodniego nie tylko do okazania solidarności z Ukrainą, ale też woli mocnej reakcji na wypadek, gdyby niedawne porozumienie z Mińska nie zostało wdrożone w życie - podkreślił prezydent. Prezydent Komorowski zwrócił uwagę, że w konflikcie rosyjsko-ukraińskim gra toczy się nie tylko o przyszłość Ukrainy, ale też lepsze jutro Rosji. - Chcemy Rosji modernizującej się, współpracującej ze światem zachodnim, który dba o dobrobyt swoich obywateli. Niezależność Ukrainy to klucz do lepszej przyszłości Rosji - dodał prezydent Polski. Prezydent został zapytany, czy w Polsce rozważane jest militarne wsparcie Ukrainy. - Nie złożymy deklaracji, że nie wolno Ukrainie sprzedawać broni, a pragnę przypomnieć, że niektóre kraje zachodnie, niestety, taką deklaracje złożyły. Nie da się rozwiązać konfliktu tylko na drodze walki zbrojnej, ale dla rozwiązania politycznego lepiej jest, jeżeli taka opcja istnieje - odparł Komorowski. Dariusz Jaroń, korespondencja z Kijowa